Porannym ekspresem (5.40) wyjechałem do Gdańska na zjazd MKZ-ów. [...] Gdańskie NSZZ mają nową siedzibę przy ulicy Grunwaldzkiej. Lokal jest o wiele przyzwoitszy od pierwszego. Wisi tablica: „Niezależne Samorządne Związki Zawodowe” — i taki sam transparent. [...]
Prostowałem bzdury (np. że jechaliśmy za darmo do Stoczni czy że narzuciliśmy MKS-owi koncepcję średnich cen mięsa). Mówiłem też, że nie jechałem do Stoczni, by walczyć z KOR-em, bo nigdy nie miałem i nie mam takiego zamiaru. Że Jacek, łącząc swe nazwisko z MKZ-em Gdańsk, postąpił nierozważnie, bo dziś trzeba uwzględniać znaczenie takiego kroku dla sytuacji w kierownictwie PZPR, która jest ważna i dla kraju, i dla ruchu związkowego. Odniosłem znów wrażenie (pierwsze po rozmowie z Blumsztajnem), że ciągle rozumują schematami sprzed lipca, podczas gdy sytuacja gruntownie się zmieniła, podnosząc ogromnie rolę kalkulacji i rozwagi. Przed lipcem błędny krok mógł mieć skutki najwyżej dla opozycji, a nie dla kraju. Po sierpniu jest inaczej. [...]
Janek [Lityński] powiedział, że zaproponują założenie ogólnopolskiego związku zawodowego „Solidarność”.
Później rozmawiałem z Florianem Wiśniewskim, członkiem Prezydium MKZ, a wcześniej MKS Gdańsk. Mówił, że w Prezydium są złe stosunki, że działa w nim grupa ludzi (KOR-owska), która porozdzielała między siebie najważniejsze funkcje i nie dopuszcza innych. Z tego powodu mieli odejść z Prezydium MKZ Tadeusz Stanny i Zdzisław Kobyliński, dwaj rozsądni ludzie. [...]
O 16.00 rozpoczęło się spotkanie przedstawicieli MKZ-ów, w sali mieszczącej około trzystu osób. Obecnych było około dwustu delegatów z 35 MKZ-ów, a reszta to dziennikarze (dużo kamer) i goście. Za oknami tłum gdańszczan, w oknach głośniki, tak by ludzie na zewnątrz wszystko słyszeli. Obowiązuje jawność. Po powitaniu Wałęsy, w ciągu 2,5 godziny głos zabrało 35 mówców. Mówili krótko, rzeczowo. Co zrobili, jakie mają kłopoty, jak widzą przyszłość. W większości to robotnicy, typ działaczy odmienny od oficjalnych. Czuło się, dawali temu wyraz, że rozumieją swoją wielką siłę. Prawie wszyscy mówili też o tym, że wobec oporów administracji państwowej i zakładowej potrzebna jest jedność, ale i samodzielność. Źle wypadł Kazimierz Świtoń, reprezentujący Hutę Katowice (robotnicy w czasie strajku wykradli go z domu obstawie SB i przewieźli do Huty). Mało było o polityce, głównie przy okazji mówienia o trudnościach z organizowaniem NSZZ. [...]
W drugim punkcie narady była mowa o statucie i rejestracji. Wystąpił mec. Jan Olszewski, doradca „Mazowsza”, z propozycją wspólnej rejestracji jednego statutu. Karol Modzelewski zaś, doradca MKZ Wrocław, zaproponował utworzenie wspólnej organizacji pod nazwą „Solidarność”. Jego przemówienie, świetnie skonstruowane i wygłoszone, było dysonansem w tej plejadzie krótkich wystąpień robotniczych. Nie zostało przyjęte dobrze. Były nawet okrzyki: „Demagogia” i „Co robił Wrocław, gdy Gdańsk strajkował?”. Potraktowano je jako skierowane przeciw Gdańskowi. Istotnie, powołanie jednolitej organizacji, choćby o znacznej autonomii oddziałów regionalnych, osłabi z czasem, ciągle czołową, rolę ośrodka gdańskiego, a także pozycję Wałęsy, który jako szef „Solidarności” (ta kandydatura długo nie będzie miała konkurenta) zostałby odseparowany od swojej gdańskiej bazy. [...]
Wałęsa raczej opowiadał się za federacją związków od siebie niezależnych, rejestrowanych oddzielnie. Mnie ta koncepcja też wydawała się bezpieczniejsza z powodu mniejszego ryzyka kolejnego starcia z władzą, jakim grozi rejestracja jednego giganta. Później federacja mogłaby wyłonić swe władze i przybrać nazwę „Solidarność”, bo to jest największe słowo sierpnia 1980. Górę wzięła jednak koncepcja referowana przez Olszewskiego i Modzelewskiego. Zebrani uznali, że łatwiej będzie przejść przez rejestrację razem, z jednym statutem. [...]
17 września
Wrzesień 1980, „Karta” nr 36/2002.
W całym kraju, w prasie centralnej i lokalnej, mnożą się ataki na siły określane przez władze jako antysocjalistyczne, które rzekomo usiłują wcisnąć się do niezależnych związków zawodowych. Kampania ta zaczęła się już w czasie strajku. Pisano wówczas, że siły antysocjalistyczne podburzały robotników do strajków i narzucały im żądania niezależnych związków zawodowych. [...] Teraz to samo powtarza się na różnych zamkniętych zebraniach. W prasie zaś nie atakuje się już niezależnych związków zawodowych, ale kogoś, kto rzekomo chce się do tych związków wcisnąć. MKZ oświadcza, że nic mu nie wiadomo o tym, aby jakieś siły antysocjalistyczne, teraz czy kiedykolwiek, usiłowały opanować niezależny ruch związkowy.
Wiadomo nam natomiast, że aparat starych, skompromitowanych związków za pomocą kłamstwa i prowokacji usiłuje powstrzymać rozwój tego ruchu. Wiadomo nam, że w wielu ośrodkach działalność NSZZ jest przez administrację sabotowana, a ludzie, którzy chcą do naszego związku przystępować, zastraszani.
17 września
Oświadczenie MKZ NSZZ Gdańsk z 17 września 1980, „Biuletyn Informacyjny «Solidarność» KZ NSZZ”, nr 15, 1980, Gdańsk.
Bogdan Bardon (Opole):
My na Opolszczyźnie jesteśmy prawie sparaliżowani strachem. Nasze działania, które podejmuje zresztą bardzo nieliczna grupa ludzi, są takie, że do tej pory jeszcze jesteśmy w tak zwanym podziemiu. [...] Ludzie mówią o ruchu, ale mówią o tym w domu, przy drzwiach zamkniętych, albo gdzieś... w piwnicy. Po prostu wszyscy na Opolszczyźnie są zastraszeni. Dyrekcje przedsiębiorstw szykanują ludzi, którzy przystępują do niezależnych związków zawodowych.
Zbigniew Bujak (Mazowsze):
Jesteśmy tu przysłani po to przez naszych przedstawicieli, aby stworzyć jednolity front w działaniu niezależnych związków zawodowych i zadanie jest jedno: oprzeć się jak najsilniej na Gdańsku i jego statucie.
Karol Modzelewski (Wrocław):
Gdyby więc w Polsce powstało tyle związków, ilu nas tu było mówców przedstawiających sytuację w poszczególnych MKZ-ach — to jesteśmy załatwieni. Jesteśmy załatwieni być może czasowo prócz Wybrzeża, ale jeżeli my będziemy załatwieni, to załatwione zostanie także Wybrzeże, w ostatniej kolejności, ale niechybnie. I dlatego uważam, że nieodzowny — nie: potrzebny, ale nieodzowny — jest nam już teraz jeden ogólnopolski niezależny związek zawodowy.
Gdańsk, 17 wrześnie
Powstanie KKP (Posiedzenie delegacji MKZ – 17 IX 1980 w Gdańsku), „Krytyka”, 1984, nr 18, [cyt. za:] Karnawał z wyrokiem, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2005.
[Wałęsa], który ucinał wypowiedzi na rzecz zjednoczenia, w pewnym momencie odebrał mi mikrofon i powiedział zdecydowanym głosem: „Rozumiem, że tak trzeba zrobić, tylko musimy dbać, by ciało centralne, ta Komisja Porozumiewawcza, nie narzucała swojej woli, bo wszystko musi wychodzić od dołu, ale w zasadzie tak”. Czyli dokonał wolty. Przyłączył się do większości. I dalej za ciosem: „Wobec tego wybieramy po jednym przedstawicielu z każdego MKZ [Międzyzakładowy Komitet Założycielski]”.
Gdańsk, 17 września
Janina Jankowska, Portrety niedokończone. Rozmowy z twórcami „Solidarności” 1980–1981, Warszawa 2004, [cyt. za:] Karnawał z wyrokiem, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2005.